Wpisy archiwalne w kategorii

praca-dom

Dystans całkowity:10920.13 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:634:21
Średnia prędkość:17.23 km/h
Liczba aktywności:475
Średnio na aktywność:23.04 km i 1h 20m
Więcej statystyk

praca-dom

Poniedziałek, 11 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria praca-dom
Droga do domku była niestety deszczowa, ale przynajmniej dzisiaj wiatr nie dokuczał.

praca-dom

Wtorek, 5 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria praca-dom
Przed powrotem do domku miałam małą przeprawę z rowerem kolegi.

Okazało się że znajomy "złapał gumę", a że miałam potrzebny zestaw pierwszej pomocy, postanowiłam pomóc.

Zapierałam się, że łatanie dętki zajmie nam z 15 min.
Ale jednak wyszłam z wprawy i założony limit czasowy był mocno na wyrost :p

Po godzinie czasu i zużyciu dwóch łatek, bo tyle dziur znalazłam, okazało się że jednej nie zauważyliśmy.

...Co on też robił z tym rowerem, że tak wypatroszył nową dętkę?... :)

Zabawa się skończyła w tym samym czasie, gdy okazało się że i łatek już nie ma :D

Dobrze, że niektóre sklepy są czynne po 18-tej...:)

praca-dom

Poniedziałek, 4 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria praca-dom
Zgodnie z moim postanowieniem, pojechałam do pracy Piotrkowską, omijając szerokim łukiem wszelkie ścieżki rowerowe.

Poranne słoneczko nastawiło mnie bardzo pozytywnie na cały poniedziałek :)

Niestety pogoda się skiepściła.
Nawet praca po godzinach nie pomogła.
Deszcz nie chciał przestać padać.
No trudno...na szczęście mam mój zestaw przeciwdeszczowy, więc taka pogoda mi nie straszna, tyle że nie przyjemnie się jedzie.

Ze względu na pogodę chciałam wrócić jak najkrótszą trasą i złamałam moje postanowienie.
Ale, przy takiej pogodzie ścieżka rowerowa była pusta, w porównaniu do ulicy :p

Włókniarzy 04/2011 © grapep

praca-dom ehhhh :/ ...małpy szybciej nauczą się podstawowych przepisów ruchu drogowego...

Czwartek, 31 marca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria praca-dom
Po dzisiejszej wyprawie z pracy stwierdzam, że ścieżki rowerowe to pewna trumna dla rowerzystów :/

Samochody robią co chcą. Nigdy nie patrzą podczas skrętów, a jak przez przypadek zauważą nadjeżdżający rower, to i tak nie mają zamiaru zwolnić tylko pchają się na chama.

Wjeżdżam im pod koła, a oni nadal twierdzą, że mają pierwszeństwo i że moja wina, bo w ich mniemaniu nie powinno mnie być na tej ścieżce.

TRAGEDIA !!!

A jak już ochłonę po przejechaniu przez skrzyżowanie i stracę wszystkie nerwy podczas kłótni z kolejnym debilem, to na ścieżce pojawia się starsza babcia, pies, jego kupa, szkło pozostawione przez pijaka i nie sprzątnięte przez miesiąc, albo niereformowalna baba pchająca wózek z dzieckiem prosto pod koła mojego roweru.

Mogłabym jej wsadzić w dupę mój dzwonek, a i tak nie usłyszy.

Zmieniam trasę do pracy.
Wolę jechać dłużej do pracy, okrężną drogą ale na równych prawach z tymi dziadami - kierowcami, zamiast narażać życie swoje i innych nieproszonych bywalców na ścieżce.

Ehhh...