Zgodnie z moim postanowieniem, pojechałam do pracy Piotrkowską, omijając szerokim łukiem wszelkie ścieżki rowerowe.
Poranne słoneczko nastawiło mnie bardzo pozytywnie na cały poniedziałek :)
Niestety pogoda się skiepściła. Nawet praca po godzinach nie pomogła. Deszcz nie chciał przestać padać. No trudno...na szczęście mam mój zestaw przeciwdeszczowy, więc taka pogoda mi nie straszna, tyle że nie przyjemnie się jedzie.
Ze względu na pogodę chciałam wrócić jak najkrótszą trasą i złamałam moje postanowienie. Ale, przy takiej pogodzie ścieżka rowerowa była pusta, w porównaniu do ulicy :p
Po dzisiejszej wyprawie z pracy stwierdzam, że ścieżki rowerowe to pewna trumna dla rowerzystów :/
Samochody robią co chcą. Nigdy nie patrzą podczas skrętów, a jak przez przypadek zauważą nadjeżdżający rower, to i tak nie mają zamiaru zwolnić tylko pchają się na chama.
Wjeżdżam im pod koła, a oni nadal twierdzą, że mają pierwszeństwo i że moja wina, bo w ich mniemaniu nie powinno mnie być na tej ścieżce.
TRAGEDIA !!!
A jak już ochłonę po przejechaniu przez skrzyżowanie i stracę wszystkie nerwy podczas kłótni z kolejnym debilem, to na ścieżce pojawia się starsza babcia, pies, jego kupa, szkło pozostawione przez pijaka i nie sprzątnięte przez miesiąc, albo niereformowalna baba pchająca wózek z dzieckiem prosto pod koła mojego roweru.
Mogłabym jej wsadzić w dupę mój dzwonek, a i tak nie usłyszy.
Zmieniam trasę do pracy. Wolę jechać dłużej do pracy, okrężną drogą ale na równych prawach z tymi dziadami - kierowcami, zamiast narażać życie swoje i innych nieproszonych bywalców na ścieżce.
Traktuje mój rowerek jako doskonały środek transportu po zatłoczonych ulicach miasta :), polecam wszystkim.
Jest to fajna forma relaksu po całym dniu siedzącej pracy,w weekendy zwłaszcza.Poza tym drogie panie...doskonale rowerek kształtuje nóżki :)