Starsza część rodziny zamarzyła sobie zorganizować świąteczny zlot rodzinny u wujka leśnika.
Nie mogłam nie skorzystać z okazji, aby poznać bliżej na rowerze przepiękne krajobrazy Warmii i Mazur.
Jeździłam do wujka wiele razy, ale nigdy nie miałam okazji wybrać się w trasę po okolicy rowerkiem.
Po pierwsze, nie miałam na miejscu roweru. Po drugie, rodzinnym hobby było łowienie ryb.
Ostatnie przygotowania przed wyjazdem...
Leśniczówka, Nerwik 2011
© grapep
Jeszcze tylko zawieść święconkę, jak nakazuje tradycja...
Sobota wielkanocna
© grapep
i w drogę :)
Gdzieś na trasie :p
© grapep
Pierwszy punkt postojowy - jezioro Artąg, osobiste oczko w głowie wujka leśnika.
Zero turystów, chlapiących się w wodzie dzieci.
Błoga cisza, którą zakłóciłam jedynie ja, wiosłując :p
Artąg
© grapep
Ja i Wheelerek samotnie na jeziorze :)
© grapep
Totalne świąteczne lenistwo...
Lenistwo
© grapep
Nawet nie spodziewałam się, że są jeszcze u nas w kraju tak dzikie, malownicze i spokojne jednocześnie zakątki.
Km wiele nie nabiłam na liczniku, wbrew pozorom teren był mocno piaszczysty i na trasie było sporo wzniesień, które musiałam nie raz pokonać pieszo :/
Trudny, leśny teren
© grapep
Uwieńczeniem tak wspaniałego dnia było wieczorne, rodzinne ognisko :)
Kwietniowe ognisko
© grapep