Jeszcze kilka dni przed wyprawą miałam spore wątpliwości, czy uda mi się pokonać zmęczenie, wiatr, pot.
Nie było ani zmęczenia, ani wiatru, no...może troszkę potu :p Gdyby nie późna pora (po 22:00) i póki nie siadłam po powrocie do domku na kanapie...mogłabym pedałować bez końca. Następnego dnia lekkie zakwasy w kolanach, czerwony opalony nochal i ślady okularów na twarzy po całym dniu na słońcu :p
Podczas wycieczki towarzyszyli mi: - kolega z pracy - świeżynka na bikestacie, ale bardzo obiecujący zawodnik :) artur80 - i jeszcze jeden znajomy (powrócił na dwa kółka po długiej przerwie) - tak trzymać!!!
Traktuje mój rowerek jako doskonały środek transportu po zatłoczonych ulicach miasta :), polecam wszystkim.
Jest to fajna forma relaksu po całym dniu siedzącej pracy,w weekendy zwłaszcza.Poza tym drogie panie...doskonale rowerek kształtuje nóżki :)